Ciąg dalszy dręczenia
Dzień trzeci: QuidditchGryffindor grał przeciwko Slytherinowi, a Hermiona przeciwko Snape’owi. (Ależ ty masz kosmate myśli! Ona go po prostu dręczyła!)
Biedny Snape siedział na trybunie z innymi nauczycielami, czekając na rozpoczęcie meczu. Został ocalony, dzisiaj była sobota, czyli brak uczniów i brak panny Granger. Właśnie zaczynał się odprężać, gdy:
- Kochany, Mały, Severusiek! – zapiszczała Hermiona, która przechadzała się po trybunach, i usiadła obok niego. – Dzięki za zajęcie miejsca!
- Bogowie! – spojrzał na nią. – Co ty tutaj robisz?
- Zaprosiłem ją – odezwał się siedzący za nimi Albus. Snape popatrzył na niego i obdarzył jednym ze swoich zabójczych, firmowych spojrzeń. Po czym skierował swoją uwagę na dziewczynę.
- Usiądź sobie gdzie indziej! – wysyczał.
Hermiona chwyciła jego ramię, otoczyła swoim i zwróciła się do nauczycieli.
- Czyż nie jest to najpiękniejsze stworzonko, jakie widzieliście? – uściskała go, podczas gdy jego współpracownicy chichotali.
- Zapłaci mi pani kiedyś za to, panno Granger! – wyszeptał.
- Pozwól sobie pomóc, a skończy się to teraz – odwzajemniła mu się.
- NIE! – wysyczał.
Gdy wleciały drużyny Gryffindoru i Slytherinu wstała i zaczęła krzyczeć:
- PROSZĘ SIĘ NIE MARTWIĆ! OBRONIĘ PANA PRZED TYMI WSTRĘTNYMI ŚLIZGONKAMI!
Snape pośpiesznie chwycił i pociągnął ją na ławkę.
Złapała go za rękę i poczęła oglądać jego paznokcie, stwierdzając głośno:
- Są brudne, Severusie! Nie wspominając o tym, że znowu je obgryzałeś.
Jak oparzony wyszarpnął dłoń z jej uścisku i zaczął masować grzbiet nosa. Zamykając oczy, wymruczał:
- Jestem w piekle!
- Dokładnie tak, Severuśku – poklepała go po ramieniu. – Pewnego dnia otrzymasz swój Order Merlina. Jestem tego pewna.
Wstał gwałtownie i opuścił stadion. Hermiona spojrzała do tyłu na Dumbledore’a, który mrugnął i kiwnął jej głową.
Dzień czwarty: Wielka Sala
W czasie niedzielnego obiadu Wielka Sala wypełniona była uczniami i pracownikami szkoły. Szczęśliwie dla Hermiony, Snape - od kiedy założył kilka dodatkowych osłon na drzwi do swoich kwater - przychodził jako jeden z ostatnich.
Gdy tylko wszedł do Wielkiej Sali, od stołu Gryffindoru zabrzmiało głębokim tonem „Da-da-da-dum!”, kiedy go mijał. Puchoni i Krukoni odpowiedzieli „Dum!”.
Minął Gryfonów, Stół Nauczycielski i wyszedł przez boczne drzwi bez zatrzymywania się, czy patrzenia w tył. Nie miał zamiaru pozwolić całej szkole bawić się jego kosztem.
Dzień piąty: podwójne Eliksiry
Jeszcze przed lekcjami, Hermiona ujrzała na korytarzu Snape’a rozmawiającego z profesorem Dumbledorem. Podeszła do nich i uwodzicielsko spojrzała na Severusa.
- Przewyższasz moje sny, mistrzu kuszenia... – puściła oczko i odeszła, zostawiając oniemiałego Snape’a i śmiejącego się Albusa.
Kiedy zaczęła się lekcja, Albus postawił Snape’owi ultimatum: pozwoli dziewczynie wrócić na zajęcia albo będzie jej udzielał indywidualnych nauk; tak więc Hermiona siedziała na swoim normalnym miejscu, a na twarzy miała duży uśmiech.
Popatrzył na nią gniewnie i zaczął wykład. Po jakichś trzydziestu minutach, zorientował się, że Hermiona zasnęła. Złośliwy grymas pojawił się na jego twarzy, gdy podchodził do niej, przystając dokładnie za nią.
- PANNO GRANGER, POBUDKA! – wykrzyknął nad nią, oczekując, że się przestraszy, jednak zamiast tego powoli podniosła głowę.
- Severus, kochanie, wracaj do łóżka – wymruczała wystarczająco głośno by klasa ją usłyszała i ponownie opuściła głowę. Wszyscy uczniowie śmiali się, a on przeklinał siebie, że dał jej się złapać w pułapkę.
Gdy zaczęli warzyć swoje eliksiry, ostrożnie krążył po klasie i obserwował. Kiedy zbliżał się do Hermiony, zmienił kierunek na przeciwny.
- Neville! – krzyknął nagle Ron, gdy eliksir Neville'a zaczął dymić. Snape szybko podszedł, by zobaczyć, co tym razem zrobił Longbottom.
- Zaraz wybuchnie! – wydarła się Hermiona i skoczyła za Snape’a, chowając się pod jego szatami.
- Panno Granger! – wrzasnął, próbując ją złapać, ale w tym samym momencie rozległo się donośne „BOOM” i kociołek Neville’a eksplodował, pokrywając wszystkich śluzem powodującym wysypkę, omijając Hermionę, która była chroniona szatami Snape’a.
Na koniec lekcji, wszyscy pokryci byli błękitnym balsamem, by chronić skórę i wyleczyć wysypkę. Minie kilka godzin zanim zadziała. Uczniowie wyszli, a Hermiona wraz z nimi, wcześniej wręczyła jednak nauczycielowi kartkę:
Karta Nauczyciela:
Profesor: Severus pfff Snape, Mistrz Eliksirów
Zajęcia: podwójne Eliksiry
Stosowanie zasad nauczania/ uczenia do poprawiania i motywowania uczniów by osiągali zadowalający poziom: wymaga udoskonalenia
Wykorzystywanie różnorodnych metod nauczania, które są odpowiednie dla uczniów: posiada potencjał
Ustalanie jasnych oczekiwań dla odpowiedniego zachowania: spełnia oczekiwania
Przedstawianie pozytywnej postawy w środowisku szkolnym: wymaga udoskonalenia
Tworzenie środowiska sprzyjającego nauce: wymaga udoskonalenia
Efektowność porozumiewania się z uczniami: powściągliwość, zastraszanie
Wskazówki: uściskaj codziennie ucznia!
Oceniający: Hermiona Granger, Zawodowy Uczeń
Snape wziął Kartę i machnięciem różdżki odesłał ją w niebyt.
Tego wieczoru, kiedy wysypka została w końcu wyleczona, uczniowie siódmego roku Gryffindoru i Slytherinu wraz ze Snape’em, mogli zetrzeć błękitny balsam. Hermiona weszła do Wielkiej Sali i, z szerokim uśmiechem, podeszła do Stołu Nauczycielskiego.
- Jak tam wysypka, panie profesorze? Ciągle piecze? – spytała głośnym szeptem, puszczając do niego oczko. – Cieszę się, że się zabezpieczyłam!
Nauczyciele zachichotali na oczywistą aluzję, którą uczyniła.
Dzięki spojrzeniu, jakim obdarzył ją Snape, wiedziała, że była już blisko złamania go. „Jeszcze tylko jeden dzień”- pomyślała.
Ciekawe, skąd Hermiona wiedziała, że snape wytrzyma już tylko jeden dzień.. Fajny wpisior, ostatni wpis już wprawdzie przeczytałam, ale lecę jeszcze raz :)
OdpowiedzUsuń