czwartek, 17 października 2013

Rozdział 4










                              ,,Chce pomóc!''


Podczas następnej lekcji Eliksirów, Hermiona, Harry i Ron byli przygotowani do zemsty na Draconie. Ślizgoni weszli do klasy pierwsi, ponieważ Gryfoni celowo się ociągali, czekając by Malfoy i jego goryle zajęli swoje miejsca. Hermiona, Harry i Ron weszli wraz z resztą Gryfonów do środka, chyba tylko po to by zostać porażonymi strasznym odorem. Gdy do klasy wszedł Snape, wszyscy zaciskali nosy. Jego usta natychmiast wykrzywiły się z obrzydzenia. Przeszedł do przodu i zobaczył kopczyk odchodów fretki na swoim biurku.

- KTO, DO DIABŁA, POŁOŻYŁ TO NA MOIM BIURKU?! – wysyczał, patrząc prosto na Hermionę

- To Draco Malfoy, proszę pana – odpowiedziała, mając wciąż zaciśnięty nos.

Profesor patrzył się na nią ze złością, kiedy Harry gwałtownie się podniósł i powiedział:
- Widziałem, jak to robił! To był Draco!

Patrząc na klasę dostrzegł, że wszyscy Gryfoni kiwają głowami na potwierdzenie, a następnie popatrzył z niedowierzaniem na Dracona. Wiedział, że on tego nie zrobił, był jednak pod wrażeniem sposobu, w jaki Gryfoni osiągnęli swoją zemstę, albo, w odniesieniu do tego, co wiedział o Draconie, była to zemsta za coś, co on zrobił. Snape był wdzięczny Hermionie za pomoc, jednakże powrócił do ignorowania jej.

- PANIE MALFOY, PROSZĘ TO POSPRZĄTAĆ! – wysyczał.
- Co takiego? Ale panie profesorze, ja tego nie zrobiłem! – zaprotestował Ślizgon.
- PROSZĘ POSPRZĄTAĆ TE ODCHODY Z MOJEGO BIURKA, ALBO ZNOWU ZAMIENIĘ PANA WE FRETKĘ! – wywarczał, uprzedzając następne protesty.

Draco wstał i spróbował użyć różdżki, by wykonać polecenie nauczyciela, ale Hermiona rzuciła urok, tak by magią nie można było tego usunąć. Biedny Malfoy wziął kosz na śmieci i, ostrożnie manipulując różdżką, przeniósł odchody do niego. Uczniowie śmiali się z niego tak bardzo, że mieli łzy w oczach. Snape machnął różdżką by pozbyć się odoru wciąż unoszącego się w pomieszczeniu po tym jak Draco wyniósł z niej kubeł.

Później lekcja została normalnie przeprowadzona. Snape nieznacznie ignorował Hermionę i Dracona, patrzącego się na nią, a także Harry’ego i Rona. Dziewczyna wiedziała, że musi strzec się blondyna skoro wojna została wypowiedziana.

*~*~*

Przed kolejną lekcją Eliksirów, Gryfoni i Ślizgoni zajęli swoje miejsca w oczekiwaniu na następne atrakcje. Hermiona, Harry i Ron szybko zauważyli nieobecność Malfoy’a, Crabbe’a i Goyle’a.

Draco schował się za rogiem korytarza i czekał na Snape’a, który miał nadejść z przeciwnego kierunku. Na jego znak, Crabbe i Goyle wpadli na nauczyciela, rozpraszając go na tyle, że Malfoy, który pozostał w ukryciu, mógł użyć różdżki i nałożyć na niego urok, tak by się w tym nie zorientował.

- Uważajcie, jak chodzicie! – wysyczał, wzdragając się w środku z bólu. Jego ciało stało się bardziej wrażliwe na dotyk. – Wchodźcie do klasy – krzyknął.

Trójka Ślizgonów w pośpiechu weszła do klasy i szybko zajęła swoje miejsca, zanim profesor wpadł do pomieszczenia. Obracając się twarzą do uczniów, rozpoczął swój wykład, jednak studenci śmiali się i wskazywali na niego. Stał tam, próbując zrozumieć, co jest dzisiejszą rozrywką, gdy ostrzegł pannę Parkinson wskazującą na swoje czoło. Szybko podszedł do biurka, przywołał lusterko i spojrzał w nie. Na środku jego czoła znajdowała się blizna w kształcie błyskawicy, identyczna z Harry’ego. Klasa wybuchła głośniejszym śmiechem, gdy skierował przeszywające spojrzenie na Hermionę, a później na Harry’ego.
- Nie zrobiłem tego! – zaprotestował Potter, zanim Snape zdążył go obwinić słownie. – Szczerze, proszę pana!
- A właśnie, że to wina Pottera! – krzyknął Draco. – Słyszałem jak on, Granger i Weasley planowali to dzisiaj rano!
- WASZA TRÓJKA MA TYGODNIOWY SZLABAN Z PANEM FILCHEM! – zagrzmiał Snape.
- Mogę udowodnić, że to nie my! – powiedziała Hermiona, wstając z miejsca i podążając do przodu klasy. Chwyciła Dracona, popchnęła na podłogę i obszukała.
- Co ty wyprawiasz, Granger? – wykrzyczał Malfoy, jednak Hermiona nie odezwała się słowem. W końcu znalazła jego różdżkę.
- Priori Incantatem! – powiedziała, trzymając ją przed Snapem, a różdżka ujawniła urok wykorzystany do umieszczenia blizny.

Snape chwycił różdżkę chłopaka, przełamał ją na pół i wysyczał
- Tydzień z panem Filchem!

- Na Salazara, czemu o tym nie pomyślałem, kiedy umieściła odchody fretki na pańskim biurku? – zajęczał Draco.
- Ponieważ – Snape jedwabiście przeciągał samogłoski – głupota jest główną cechą charakterystyczną rodu Malfoy’ów, a teraz ZAMKNIJ SIĘ!
Draco obrócił się do Crabbe’a i Goyle'a i wyszeptał
- Wiecie, co to oznacza?
- Że musisz wysłać do ojca sowę i zawiadomić go, iż potrzebujesz nowej różdżki, bo Snape znowu przełamał ją na pół? – zapytał Crabbe.
- Nie, idioto – Draco popatrzył na niego krzywo. – To oznacza wojnę – i obdarzył Harry’ego, Rona i Hermionę złym spojrzeniem.

Wszyscy Gryfoni wraz z kilkoma Ślizgonami śmiali się tak bardzo, że nie byli w stanie przestać. Snape wiedział, że sytuacja jest beznadziejna, zwłaszcza, że nie czuł się dzisiaj zbyt dobrze. Zdjął z siebie urok, pozbywając się błyskawicy z czoła i wysłał uczniów do biblioteki, by wykonali niezależne badania.

Wracając do swoich kwater, rozmyślał o balsamie, który Hermiona zrobiła dla niego. Poziom trudności, jaki prezentował balsam podczas warzenia, był w stanie osiągnąć jedynie Mistrz Eliksirów, a teraz również Hermiona go zdobyła. Wreszcie, dzisiaj, gdy Draco chciał się na niej odegrać, była wystarczająco sprytna by odwrócić kota ogonem bez najmniejszego zastanowienia. Snape zaczynał postrzegać ją w nowym świetle, jednak szybko oczyścił swój umysł z tych myśli, gdyż musiał skoncentrować się na swoim eliksirze.

*~*~*

Hermiona kontynuowała pracę nad eliksirem i nawet dokonała pewnych postępów, jednak nie były one wystarczające. Wiedziała, że gdyby miała kogoś do dyskutowania swoich teorii, to mogliby je rozważać, jednakże jedyną osobą, kompetentną w tym zakresie, był profesor Snape. Zamierzała mu się przyznać do pracy nad tym eliksirem, ale jak miała to zrobić? Wiedząc, że nie ma na to lepszego sposobu niż szczerość, wzięła swoje notatki oraz fiolkę Brązowego Szlamu w Butelce i poszła do lochów.

- Czego pani chce, panno Granger? – Snape niechętnie pozwolił jej wejść.
- Jest coś, co muszę panu koniecznie wyznać, co naprawdę pana rozwścieczy, profesorze, ale muszę to powiedzieć – odezwała się cicho.
- Proszę bardzo – rzekł, krzyżując ręce na piersi i patrząc na nią uważnie. Jej włosy były rozczochrane i odgarnięte do tyłu, pokazując, że zajmowała się innymi sprawami.
- Obserwowałam pana warzącego ten eliksir od pierwszego dnia, w którym dał mi pan szlaban. Zafascynował mnie – zrobiła przerwę by obserwować jego reakcję, która widoczna była w coraz intensywniejszym spojrzeniu. – Zaintrygował mnie tak bardzo, że podkradłam pańskie notatki i próbowałam panu pomóc tworząc go samodzielnie. – Wzdrygnęła się, gdy wypowiedziała ostatnie słowa, obawiając się jego pierwszej reakcji.
- Jak pani śmiała, panno Granger? Będę musiał panią wydalić za kradzież – zagrzmiał.

Hermiona podała mu najświeższy Brązowy Szlam w Butelce wraz ze swoimi notatkami.

- PRZECZYTAJ JE! – wykrzyknęła tak rozkazującym tonem, że Snape oniemiał. Wyrwał je z jej rąk i podszedł do biurka. Wpatrując się w jej notatki, poczuł natychmiastowe zainteresowanie jej teoriami i zaczął je czytać słowo po słowie.

- Ma pani tutaj kilka interesujących teorii, panno Granger, ale czego pani chce ode mnie? – spytał podejrzliwie.
- Chcę panu pomóc uwarzyć eliksir, który w pełni odbuduje pańskie nerwy. – powiedziała.
- Nie. To nie pani sprawa. Proszę wyjść! – wysyczał.
- Nie, nigdzie się nie wybieram! – odpowiedziała, podnosząc głos.
- Roztropniej byłoby teraz wyjść!
- Jeśli nie pozwolisz mi pomóc, uczynię piekło z twojego życia! – jej głos przybrał poważny ton.
- Moje życie już jest piekłem, gdybyś tego nie zauważyła – warknął na nią zanim opuścił pokój. Normalnie doprowadziłby ją do łez, teraz jednak nie miał na to energii.
- Cóż, więc stanie się jeszcze gorsze – wymruczała, zanim jednak wyszła, zaczarowała każdy obraz, okładki książek, kociołek, pergamin oraz wszystko, co tylko przyszło jej na myśl w kolory Gryffindoru wraz z jego symbolami. Zadowolona, opuściła pomieszczenie.

W chwilę później Snape wrócił do swojego laboratorium by zabrać się do pracy i prawie dostał zawału, gdy zobaczył wszędzie symbole Gryffindoru. Rzucił kilka uroków by się ich pozbyć, jednak sparaliżowało go mocniej, gdy zdał sobie sprawę, że rzuciła inny czar na każdy przedmiot. W końcu poddał się – na razie.

Kiedy pracował nad swoim eliksirem, Albus przyszedł go odwiedzić.

- Witaj, Severusie – powiedział. – Czy panna Granger zamierza ci pomóc?
- O czym ty myślisz? – zazgrzytał zębami.
- Myślę, że jesteś głupcem nie przyjmując jej pomocy. Jest bardzo inteligentną i przebiegłą wiedźmą, która, jeśli mogę dodać, wie jak ozdabiać – rzekł Albus, rozglądając się dookoła i podziwiając wystrój.
- Powinienem wyrzucić ją za kradzież.
- Gdybyś naprawdę chciał ją wyrzucić, zrobiłbyś to, kiedy zdałeś sobie sprawę, że wzięła składniki z twoich prywatnych zbiorów by uwarzyć ten balsam przeciwbólowy. Nie, Severusie, myślę, że podziwiasz pannę Granger na równi z innymi nauczycielami, jesteś jednak zbyt uparty i twardogłowy by to przyznać.
- Skończyłeś? – wysyczał.
- Nie, jeszcze jedno. To jest tylko cisza przed burzą. Nie możesz odejmować jej punktów lub dawać szlabanów zanim nie zaakceptujesz jej pomocy. Dobranoc, Severusie – dodał delikatnie Albus zanim wyszedł.

Severus wiedział, że powinien przyjąć jej ofertę, ponieważ wspólnie mieliby większe szanse na znalezienie lekarstwa, był jednak zbyt zawzięty by pozwolić jej, Małej-Pannie-Wiem-To-Wszystko, pomóc sobie. Nawet, jeśli coraz bardziej fascynowały go jest zdolności i talent.

2 komentarze:

  1. Wow :o Po prostu genialne. Sama w życiu nie wpadłabym na taki pomysł. Życzę ci dużo weny twórczej i jak najszybszego pisania nowych rozdziałów.
    Pozdro ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny wpis! Naprawdę, bardzo mi się podobał :)

    OdpowiedzUsuń