Wygrałaś
Dzień szósty: podwójne Eliksiry
Snape wyjął słój zakonserwowanych nietoperzy, potrzebnych do następnego eliksiru, i postawił je na stole.
- Twoi przyjaciele, Severusie? – zaświergotała Hermiona, ale została zignorowana.
- Powodem konserwacji wampirzych nietoperzy jest zachowanie właściwości ich krwi dokładnie w chwili śmierci. Można to osiągnąć tylko, jeśli zostaną zanurzone w magicznym żelu w momencie śmierci.– powiedział Snape, spoglądając na studentów.
Hermiona miała stertę książek na swoim stole i czytała jedną z nich.
- Wiecie co, on ma rację! Ma całkowitą rację! Właśnie przeczytałam o tym w książce i zgadza się z tym każde jego słowo! – rozpromieniła się Hermiona. – Mamy najgenialniejszego profesora na świecie!
- WYSTARCZY! – warknął, gdy uczniowie zachichotali.
- Proszę pana, wydaje się pan być pełnym obaw, a według tego, co przeczytałam, może to być oznaką depresji, więc pozwoliłam sobie zapisać pana na Kurs Sprawności Fizycznej Pani Hooch Dla Osób W Depresji. – oznajmiła i podała mu broszurę.
- Jestem zainteresowany tylko jednym kursem: Jak Chronić Się Przed Męczącą Wiem-To-Wszystko! – wysyczał. – Natychmiast wracać do warzenia eliksirów!
- Tak jest, panie i władco wszystkich oślizgłych rzeczy! – Hermiona skłoniła się przed nim.
- Panno Granger, jeśli pani nie zamilknie, transmutuję panią w ślimaka i umieszczę na grządce kapusty Hagrida! – syknął.
- Nie poddam się twoim słodkim i kuszącym słowom – puściła mu oczko.
- Wyjdź! Natychmiast! – ryknął.
Wstała, zebrała swoje książki i powoli powiedziała:
- Do zobaczenia wieczorem, profesorze. Ta sama nietoperza godzina i ten sam tunel!
*~*~*
Tego wieczoru, podczas posiłku w Wielkiej Sali zauważyła, że Snape spoglądał na nią zmrużonymi oczami, gdy ona stale patrzyła się na niego. W czasie posiłku wyglądał na zaniepokojonego.
- Obserwujcie – powiedziała Harry’emu i Ronowi, wstając od stołu Gryffindoru i kierując się na środek sali.
- Profesorze Snape! – wykrzyknęła. Wszyscy w sali zamilkli, zdając sobie sprawę, że szykuje się znowu dobra zabawa. Nauczyciel odwrócił wzrok. – Profesorze Snape! – odezwała się ponownie i tym razem powoli skierował na nią swoje spojrzenie.
- Profesorze Snape! – uklęknęła i wyciągnęła do niego rękę, w której trzymała pierścionek. – Ożeni się pan ze mną? – Cała sala zamarła na to pytanie, a Snape schował twarz w dłoniach.
- Tak. – powiedział, kuląc się.
- Co takiego? – Hermiona zapytała w niedowierzaniu. Było jasne, że nie spodziewała się takiej odpowiedzi.
- W porządku! – powtórzył. – Tylko zejdź z tego stołu i podejdź tutaj!
Hermiona zeskoczyła na podłogę i ostrożnie skierowała się do Stołu Nauczycielskiego, stając dokładnie przed Snape’em.
- Wygrałaś. – syknął do niej, wystarczająco cicho, by tylko ona była w stanie go usłyszeć. – Możesz mi pomóc uwarzyć ten eliksir.
Hermiona uśmiechnęła się i wróciła do swojego stołu. Była śledzona spojrzeniami wszystkich, którzy zastanawiali się, czy rzeczywiście zamierza zostać panią Snape.
- To był tylko żart! – wyjaśniła.
*~*~*
Następnego dnia po lekcjach, Hermiona skierowała się do lochów, niosąc ze sobą notatki, i zapukała do drzwi.
- Wejść! – warknął. Weszła od razu, mając na ustach szeroki uśmiech, jak gdyby chciała powiedzieć „A nie mówiłam?”
- Dobry wie.. – zaczęła, ale Snape natychmiast jej przerwał.
- Po pierwsze, panno Granger, będzie się pani do mnie zwracać profesorze Snape. – wysyczał.
- Gdybyś pozwolił mi skończyć! – zgrzytnęła. – Zamierzałam powiedzieć „Dobry wieczór, profesorze Snape”. Na Merlina, zachowujesz się jakbym cię dręczyła albo coś w tym stylu! – desperacko próbowała utrzymać poważny ton, ale wybuchła śmiechem.
- Jeśli już skończyłaś, mamy pracę do wykonania. – sarknął. Gdy odwrócił się i podążył w stronę kociołka, przyłączyła się do niego.
- Wyjaśnij mi swoje teorie. – rozkazał sucho, patrząc na nią swoimi czarnymi oczami. Przedstawiła mu swoje założenia i powody za nimi stojące, przedyskutowała możliwości i przypuszczalne działanie eliksiru.
„Zdumiewające” pomyślał, słuchając jej. Jej uzasadnienia teorii wykraczały poza błyskotliwość, kiedy postrzegał ją, nawet jeśli tylko przez moment, jako równą sobie.
Zaczęli pracę nad eliksirem, warząc równocześnie cztery różne wersje, prowadząc ostrożne obserwacje i robiąc dokładne notatki. Nawet gdy pracowali w milczeniu, obserwował jej metody i posunięcia.
Pod koniec wieczoru Hermiona sprzątnęła swoje stanowisko i podeszła do zlewu, by umyć ręce. Odkręciła kurek i zaczęła nim manipulować, jednak mogła uzyskać tylko ciepły strumień.
- Profesorze Snape, dlaczego woda, w pana kranie, jest ledwo ciepła?
- Ponieważ, panno Granger, degeneracja moich nerwów powoduje, że moja skóra jest bardzo wrażliwa na ekstremalne temperatury. – odpowiedział nie patrząc na nią. Skulił się wewnętrznie wiedząc, że jego wygląd musi wydawać się odpychający, ale chwilowo nie był w stanie nic na to poradzić. Bolało go to zwłaszcza teraz, gdy chciał dobrze wyglądać dla Hermiony, ale nie mógł.
Obserwowała go przez chwilę i uświadomiła sobie, dlaczego jego włosy były takie tłuste. Uśmiechnęła się, ponieważ miała na to prosty sposób, musiała jednak zaczekać do powrotu do własnego laboratorium.